piątek, 24 października 2014

KARAMAZOW

... Mówiąc to, rzucił się nagle na kolana i wołał, złożywszy ręce jak do modlitwy:
- Nauczycielu! Co mam robić, by wejść na drogę poprawy?
Trudno było istotnie poznać, czy drwi znowu, czy jest naprawdę wzruszony. Starzec spojrzał na niego z uśmiechem.
- Sam pan przecie wiesz, co trzeba robić; rozumu ci przecie nie brak (...), a przede wszystkim staraj się nie kłamać. Nie kłam pan przede wszystkim sam przed sobą. Człowiek okłamujący samego siebie zaczyna wreszcie wierzyć własnym kłamstwom i z czasem dochodzi do tego, że już nigdzie, ani w sobie, ani w drugich, prawdy nie widzi. Stąd traci szacunek dla siebie i dla drugich, a co za tym idzie, traci i miłość. Że zaś trudno jest żyć bez miłości, oddaje się dla zagłuszenia grubym namiętnościom, prowadzącym do zezwierzęcenia; okłamujący sam siebie, sam siebie też krzywdzi. Co więcej, to poniżanie się sprawia mu szczególniejszą przyjemność, polegającą na kłamstwie i wewnętrznej rozterce. Ale wstańże pan, proszę bardzo. Przecież to, co pan robisz w tej chwili, jest także kłamstwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz